środa, 4 kwietnia 2012

Nie ogarniam. Gorszy czas.

Cześć. Szczerze? nie wiem po co tu weszłam.. Chyba brakuje mi szczerej rozmowy.. Nie potrafię poradzić sobie z tym co teraz się dzieje w moim życiu. Czuje, że to już nie jest to samo, że z każdym dniem umieram., że każda maleńka cząstka mnie umiera. Zatracam się w sobie coraz bardziej. Co wieczór siedzę na łóżku patrząc się w ścianę i wylewając litry łez... Myślę sobie o nim.. O osobie, którą kocham tak, że gdy ją widzę zapiera mi dech w piersi.. Nigdy nie pomyślałam, że jestem w stanie tak kogoś pokochać., że moje serce, choć małe, będzie mogło być wypełnione tak wielką miłością ...

sobota, 4 lutego 2012

Definicja miłości? On we własnej osobie.

No to tak na początek, zacznę od tego, że w końcu, doczekałam się. Doczekałam się na szczęście, na osobę, którą kocham ponad stan. Ale mniejsza o to. Chciałam Wam opisać, szczęście jakie on mi daje, ale chyba brakuje na to słów.. Jest cudowny.. Nie potrafię nawet opisać tego co do niego czuje. To nie jest miłość, to jest coś wiele silniejszego. Kiedyś zdawało mi się że wiem co to jest uczucie, co to miłość, ale tak naprawdę tylko bawiłam się tym słowem. Do póki on nie pojawił się w moim życiu. Zmienił je od samego początku... Już za małolata był dla mnie najpiękniejszym facetem na świecie <3. Zawsze marzyłam, o tym, żeby kiedyś był mój. Jednak marzenia się spełniają :). Nauczył mnie kochać, pokazał definicje słowa miłość, pokazał co to znaczy, być w stanie oddać wszystko za szczęście drugiej osoby. Jestem w stanie wybaczyć mu wszystko co kiedykolwiek mi zrobił, bo wiem, że szczerze tego żałuje. Jest inny niż wszyscy.. Potrafi kochać jak nikt inny... Zna wszystkie moje tajemnice, zalety i wady.. Mimo to mnie akceptuje.. Kocha za wszystko.. Nie wyobrażam sobie gdybym miała go stracić.. Zawalił by mi się cały świat.. Tak.. Mój świat bez niego nie istnieje.. Ja bez niego nie istnieje. Jestem nikim.. Nigdy nie pomyślałabym, że będzie ktoś, kto będzie przy mnie niezależnie od tego co bym zrobiła, niezależnie od tego jak spierdoliłabym wszystko dookoła nie odejdzie ode mnie.. Szczerze? Może to wydaje się śmieszne.. Ale wiem, że jestem w stanie zrobić dla niego wszystko.. Oddać wszystko co mam, a nawet to co najcenniejsze.. Swoje życie.. Tak, gdyby tylko tego chciał, to bym to dla niego zrobiła.. Jestem młoda, nigdy tego nikomu nie mówiłam... Ale.. Wierze w to, że mimo mojego wieku, on jest osobą, z którą spędzę reszte swojego życia.. Tego właśnie chce.. Chce by był moją jedyną miłością, na całe życie.. Choć nie moge mu tego obiecać.. To moge z czystym sumieniem powiedzieć, że na dziś, jest najważniejszą osobą w moim życiu, to musi wystarczyć.. Narazie jest moim tlenem, wiem, i bez niego się dusze<3. KOCHAM CIĘ URBANKU !
I wiesz co ? mimo wszystko, dla mnie jesteś, byłeś i będziesz idealny.


MARTIS.

środa, 16 listopada 2011

JAK PRZYJAŹŃ TO DO KOŃCA KURWA ..

cześć , miałam napisać wczoraj ale nie miałam czasu , tak wyszło .
a więc pisze dzisiaj . dziś może nie będzie opowieści o smutnej i naiwnej miłości
lecz , o przyjaźni . wkoncu to tez jest w zyciu ważne .
a więc tak , wiecie już o naszej ekipie , pewnie nie całej , ale tak naprawde
taka ekipa co była w wakacje to jest nie do policzenia ..
hehe , ale wakacje sie juz dawno skonczyły nie ? :)
byliśmy zgraną ekipą , Ja , Martyna , Przemek , Patryk , Marcin , Grzesiek , Ilona , Wiktoria
Dawid , to są osoby z którymi mam najwiecej wspomnień . ;) bo najczęsciej to z nimi wychodziłam .
heh ;) , zawsze wspólne picie , wspólne kręcenie beki , to co lubimy najbardziej WAKACYJNE IMPREZY!
HEHE , w sumie to one nas do siebie zblizyły , no ale mniejsza o to .
wychodziliśmy codziennie ze sb na dwór , można by powiedzieć ze byliśmy nie rozłączni .
ale nic nie trwa wiecznie , z początku było okej , zajebiście wręcz , w sumie to przez dłuższy czas .
a teraz zostałą nas tylko czwórka . z innymi też mamy kontakty . ale nie takie jak z Marcinem , Patrykiem , i Martyną
pewnie zastanawiacie sie jak to sie stało :)) ?
z Przemkiem trzymamy się nadal , ale nie jest to juz tak jak kiedyś , zaczyna nas olewać , dosyt często . dla swojej
dziewczyny którą niedawno poznał .. eh .  . no ale bywa w życiu .
w sumie z Grześkiem też sie trzymamy cały czas ale też juz zaczyna nas olewać , dla swojej dziewczyny ilony
rozumiem chłopaka , zakochał się ;) , ale bez przesady , przecież trzymamy się wszyscy razem . wielka rodzinka.pl heh .
z iloną stało się tak , ze straciłyśmy do niej troche zaufanie , troche .. w sumie bardzo . nie pierwszy
raz zawiodła. eh . chodzimy na działke , gdzie ona nie może chodzić , wiec kontakty sie troche psują .
z wiktorią to róznie bywa , od pewnego czasu nie odzywa sie o dwór , pewnie wybrałą inne towarzystwo .
Dawid - brak słów , okazuje sie frajerem , tak jak stara reszta tego towarzystwa .
tak jak mówiłam zostałą nas 4 . najbardziej zgrani hehe . ale tak jest dobrze . bynajmniej sie nie kłócimy .
czasami posprzeczamy sie dla beki , ale przecież nie ma przyjaźni bez kłótni nie ? .
Powiedzcie mi, dlaczego ludzie w życiu pojawiają się i odchodzą? Nigdy nie potrafiłam tego pojąć. Dla mnie pojęcie 'przyjaźń' jest czymś wiecznym, czymś na zawsze. Może niektórzy ludzie, nie dorośli do tego by się przyjaźnić? Może oni nie potrafią? Nigdy nie potrafiłam olać przyjaciół, dla miłości.. Bo przecież, miłość odchodzi, a przyjaciele zostają no nie? Kurwa, czy tylko ja mam takie myślenie? Nasza ekipa ; Ja , Emilka , Bazia , Vika , Ilona , Ania , Urban , Lotoś mały , Lotoś duży , Kowal , Czampir , Arci , Boguś , Szyszka , Majecki i inni . to PRZESZŁOŚĆ , najnormalniej w świecie , kurwa przeszłość . Często wspominając to co kiedyś nas łączyło, tą przyjaźń nie do zniszczenia , to poczucie , że jeśli jeden ma problem , to problem ma każdy z nas .. Męczy mnie to , często już nie wyrabiam . Z szyszką i majeckim kontak sie urwał jak Bazia odkochała się w Majeckim , z Arcim jak rozszedł się z Viką , z Bogusiem jak rozszedł się z Iloną , tyle się zmieniło .. Ale oni , oni tylko przez wakacje byli z nami.. Reszta została .. byliśmy nierozłączni , aż do ostatniego czasu . Lotoś duży zaczął się frajerzyć, nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz, pozdrawiam pana, jesteś zwykłym, kurewskim frajerem . Urban , odkąd rozstał się z Martis  i znalazł sobie inną , przestał tak często z nami się spotykać , zaczął się od nas oddalać . A czampir ? po Czampirze nigdy nie spodziewałabym się że się od nas odsunie . On , on zawsze był przy nas , w każdej sytuacji . A od kiedy , każdy doświadczył na sobie to , jaka jego dziewczyna Ilona jest fałszywa, odsunął się od nas . Tak , on też . Utrzymujemy kontakt z nim , ale to nie jet to co było . to nie to samo . to nie są codzienne siedzenia na działce, śmiechy , picie , gry , szczerze rozmowy , płakanie .. To wszystko zniknelo , wszystko się rozpłyneło . Została nas piątka . Ta piątka , tak naprawdę,  wypełnia całą moją definicję słowa przyjaźń.



BAZIE i MARTIS.

poniedziałek, 14 listopada 2011

że niby jest dobrze?

Czułam się najszczęśliwszą kobietą na świecie. Byłam nią.. Wszystko było jak sen, nie koszmar czy jakiś inny zły sen.. To było jak bajka, bajka, która przecież miała się nigdy nie skończyć.. To wszystko miało być tak pięknie jak było, ale do końca.. Mijały dni, mieliśmy do siebie wrócić, pisaliśmy o tym, że jest nam zajebiście, że w końcu się układa.. Czułam, że jest tym jedynym, tym, z którym chcę spędzić resztę swojego życia. Wiem, wiem, to może zdawać się śmieszne, przecież mam dopiero 14 lat, a mówię tu już o takich poważnych sprawach. Ale wtedy tak myślałam. Byłam tak zaślepiona nim i tym uczuciem, jego pseudo 'miłością', że nie myślałam o niczym innym. Aż do dnia w którym potraktował mnie jak zwykłą szmate. Przynajmniej tak się czułam. Było to dokładnie tak.
Jak zawsze wyszliśmy całą ekipą na dwór, bo jakby inaczej, jesteśmy nierozłączni. Tego dnia trochę się ode mnie oddalił, ale tylko trochę, niby wszystko było dobrze. Niby nic się nie zmieniło. Mieliśmy w końcu do siebie wrócić, no nie? Szkoda, że po przyjściu do domu, już tak nie było. Siedzę sobie na gadu, kulturalnie zacieszam do monitora, aż tu nagle dostaje wiadomość od Viki. 
V: Ej, Martis, Przemek gada z jakąś typiarą przez tel ; oo.
M: E tam, nie zabronie mu mieć koleżanek, przecież ja też mam kolegów.
V: to nie wygląda za fajnie, no ale jak tam sobie chcesz.
Zaczęłam się trochę bać, ale ufałam mu. Po chwili zobaczyłam, że Asia weszła na gadu. Napisałam do niej.
M: Cześć, jak tam z Przemkiem? Jak bajera ;)? - oczywiście to było specjalnie, oczekiwałam odpowiedzi, że już nie bajerują, bo schodzi się ze mną.
A: Cześć, miło że pytasz. Zajebiście, coraz bardziej mi na nim zależy, zresztą jemu na mnie też. Czuję, że tym razem odnalazłam tego jedynego.
Coś jakby znowu we mnie trafiło.. Znowu czułam to uczucie, jak w dzień naszego zerwania... Nie mogłam się opanować.. Myślałam sobie, to nie może być prawda... Te jego słowa, że nadal coś do mnie czuje, nie mogły być kłamstwem, po prostu nie mogły.. Wtedy nie wytrzymałam, napisałam do niego..
M: dlaczego mi nie powiedziałeś? dlaczego znowu chciałeś mnie zranić? lubisz tą satysfakcję, którą czujesz, gdy ktoś cierpi? inaczej nie umiem tego zrozumieć..
NIE ODPISAŁ. Postanowiłam zadzwonić.
- Cześć, dostałeś esa? - zapytałam.
- Dostałem. O co ci chodzi, Martynko? 
- O to, że bajerujesz z Asią. Kocham Cię, dlatego dam Ci wybór. Wybierz, ja lub ona.
- Nie wybiorę żadnej..
- Co? Ale .. - nie dokończyłam..
- Czekaj. Zakończę to z nią. - powiedział rozłączając się.
Znowu uśmiech wrócił na moją smutną twarz. Szkoda, że na tak krótko. Siedziałam zajarana, z myślą, że jednak mnie kocha. Dostałam sms`a. Gdy na wyświetlaczu pojawiło się jego imię, zaczęłam się cieszyć.. Szkoda, że po odczytaniu wiadomości nie byłam już taka radosna.
U: Przepraszam. Zależy mi na Asi.
NIE ODPISAŁAM, znów do niego zadzwoniłam.
- Możesz pogadać? - zapytałam.
- Za ile, gdzie? 
- Podejdę pod twój blok, wychodzę, cześć. - powiedziałam rozłączając się.
.Po drodze dalej nie wierzyłam w to co się stało, przecież mówił, że ma w nią wyjebane, że nadal czuje coś do mnie.  Nie mogło od tak nagle przestać mu na mnie zależeć. Może chciał tylko żebym była zazdrosna? Męczyłam się z tymi myślami, szukałam odpowiedzi, ale tylko on mógł mi powiedzieć o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. Podeszłam, on już czekał.
- O co w tym wszystkim chodzi? - zapytałam.
- No, zależy mi na niej, proszę nie wpierdalaj się w to, nie chcę jej stracić, przez Ciebie. - odpowiedział z wkurwem.
- Powiedz mi tylko jedno, dlaczego ciągnąłeś to ze mną? Czemu mówiłeś mi, że Ci na mnie zależy, że naprawimy to wszystko, że będzie jak kiedyś, kurwa, że będzie lepiej. - krzyczałam.
- Zrozum, to wszystko przez te twoje piosenki, to one tak wjechały mi na psyche, zacząłem wmawiać sobie, że nadal coś do Ciebie czuje, że nadal jesteś kimś ważniejszym niż przyjaciółka. Ale myśląc o tym wszystkim, stwierdziłem, że się okłamuje. Musiałem z tym skończyć, jesteś przyjaciółką. - powiedział i odszedł.
- Przemek, Przemek stój! - biegłam wołając go.
On jakby nie słyszał.. Pewnie nie chciał słyszeć.. Tak, miał na mnie wyjebane.. Byłam tylko jego przyjaciółką. Nikim więcej. Stanęłam patrząc w niebo. Czułam jak w jednej chwili, straciłam wszystko co dawało mojemu życiu jakikolwiek sens.. Jak cały świat zawalił mi się w kilka minut.. Jak jedna osoba, potrafi spierdolić życie..
Wiedziałam, że nie poradzę sobie sama. Napisałam do Grzesia, żeby wyszedł, że nie daje rady. Szybko wyszedł.. Zaczęłam płakać jak małe dziecko za swoją zabawką.. Nie, to nie był taki płacz.. To było coś gorszego. To było, jak płacz, po utracie najważniejszej osoby w swoim życiu.. Nikt nie potrafił mi pomóc.. Nie mogłam nic powiedzieć.. Grzesiu od razu wiedział, o kogo chodzi .. Przytulił mnie, ścisnęłam go mocno i dalej krztusiłam się łzami.
- Martis.. Zrozum, on nie jest Ciebie wart.. Dasz radę.. Damy radę.. Masz przyjaciół.. Rodzinę.. Osoby, które nigdy Cię nie zostawią.. Na nas zawsze możesz liczyć.. Twoje problemy.. Są naszymi problemami.. Musisz o nim zapomnieć.. Pomożemy Ci.. Jeszcze nie wiem jak.. Ale coś wymyślimy.. - tłumaczył mi, pocieszał jak tylko mógł..
- Nie potrafię.. Nie mam już siły.. Nie chce mi się żyć.. - wykrztusiłam jakoś..
- Chodź, odprowadzę Cię do domu, jest już strasznie późno.. Prześpij się z tym. Jutro rano się zobaczymy..
Zobaczysz, będzie dobrze. Wiem, że to najgorsze słowa w pocieszeniu, ale ty dasz rade, jesteś silna. Przestań sobie w końcu wmawiać, że jest inaczej. - mówił dalej..
- Masz rację, muszę się z tym przespać.. Będzie ciężko, mimo wszystko, dziękuje za wsparcie.. Gdyby nie ty, nie dałabym sobie rady. Pewnie zajebałabym się jakoś i leżała teraz gdzieś daleko.. Uświadomiłeś mi, że mam dla kogo żyć, że może życie dla przyjaciół i rodziny, nie jest wystarczającym szczęściem, ale jest czymś ważnym, bardzo, bardzo ważnym. Dopiero teraz, zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, co moi najbliżsi czuli by gdyby coś mi się stało.. - mówiłam.
- Wiesz.. Jeśli on tak się zachował, to nie docenił Cię.. Ale pamiętaj, przyjaciele nigdy Cię nie zostawią, rodzina też.. 
- Dziękuje, naprawdę, dziękuje. Idę już, jest przed pierwszą. - powiedziałam, ocierając łzy i tuląc się do niego z całej siły..
- Pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć, zawsze pomogę Ci, tak jak będę potrafił. Dobranoc, trzymaj się, siostrzyczko. - powiedział i poszedł do domu.
Weszłam do domu, wykąpałam się i położyłam do łóżka. Tak jak radził Grzesiu. Szybko zasnęłam. Ale nawet w snach mnie męczył.. Rano obudziłam się z podpuchniętymi od płaczu oczami. Tata powiedział mi, że strasznie płakałam przez sen, że krzyczałam, żeby mnie nie zostawiał, że tak bardzo go kocham i nie dam rady. Wiedziałam, że to jeszcze długo będzie się za mną ciągnęło.. Mimo to starałam się żyć normalnie. Ogarnęłam w miarę twarz i wyszłam do wszystkich na działkę.
Pewnie myślicie, że dałam rade ? że wszystko znowu było kolorowe i niczym się nie przejmowałam? O nie..
Było strasznie.. Prawie do nikogo się nie odzywałam.. Cały czas myślałam o tym, jak mógł mnie tak zranić.. 
To było straszne. Długo musiałam wmawiać sobie, że mam wyjebane, żeby w to uwierzyć. Nadal się męcze, to wszystko jest jeszcze dla mnie takie świerze, takie nowe.. Jednak, dziękuje, wszystkim za pomoc, za to co dla mnie robią. DZIĘKUJĘ.

MARTIS.

niedziela, 13 listopada 2011

Smutki popij wódką.

Było zajebiście, wszystko w końcu zaczeło mi się układać. Dobijało mnie tylko to, że moje przyjaciółki nie mogą znaleźć szczęścia. Nie licząc tego, czułam sie jakbym była w niebie, ale to było życie. Było cudownie. Chłopak w którym byłam zakochana od dłuższego czasu, był ze mną.. To było moje największe marzenie, które się spełniło. nie dowierzałam w to. Okołu dwóch dni po tym, jak zaczęliśmy traktować się jako para, wybrałyśmy się z myszkami na babski wypad. Ogarnęłyśmy sianko, kupiłyśmy wódkę i postanowiłyśmy świętować pojebane życie.
było zajebiscie , picie , pisanie z nim esów , napisałam ze go kocham . on napisał ; to ja ciebie kocham .. nie dowierzałam w to . było to dla mnie dziwne bo przeciez on nic do mnie nie czuł po za tym ze chyba mu na mnie zalezalo , wiec napisałam , nie wierze . to nie prawda . a on odpisał ; Heh .. wtedy poczułam ze coś jest nie tak . zaczełam zadawac pytania ; jestes ze mna dla beki , dlaczego itp .. odpisał ze nie jest ze mną dla beki .. po chwili doiwedziałąm sie od niego ze jest ze mną , bo ja tego chciałąm a mu było źle z tym ze ja ciągle przez niego smutałam .. moja mina gdy przeczytałam tego esemesa , była nie do opisania , przeicez tak bardzo go kochałam .. po co narobił mi tej nadziei . eh nie wiedziałąm co zrobić , wstałąm . dziewczyny zauwazyły ze nie jest okej , pokazałam im esy , one tez nie dowierzały w to co zobaczyły . obok mnie stała wódka . byłam cała roztrzęsiona , w jednym momencie ppoczułam ze straciłam wszystko .. straciłam jego ..  wziełam wódke do ręki i nie patrząc na innym wziełam ją do ust , zaczełam pić .. tylko to pomagało mi sie uspokoić .. zaczełam płakać . zapaliłam papierosa , wkoncu dzieki nim tez zawsze było mi lepiej , ale nie w ten dzien . nic mi nie pomagało . najebałąm sie . nie miAŁAM siły chodzić . ale nie robiło mnie to . liczyło sie tylko to zeby nie myśleć na chwile o tym co sie stało .. udało  sie . przez jeden dzień . . na drógi dzien . pisałąm z nim esy , pytałam dlaczego , po co ? . on sam nie przemyślał tego planu . kurwa . kiedy przypomnie sobie jak byłam szczęsliwa kiedy wychodzilismy wieczorem na spacer , kiedy siedziałąm mu na kolanach , kiedy mnie tulił gdy było mi zimno ... kurwa , tak wiele bym dała zeby z  nim być . ale przeciez nic nie trwa wiecznie no nie ? . nadal byliśmy przyjaciółmi , wolałabym zeby było tak a nie inaczej . wrócił do bajery z dziewczyną z którą bajerował przedemną .. nie było mi to obojętne , ale udawałam ze jest okej . chociaz kiedy patrzałam na jego Niebieskie oczy  w których sie zakochałam , miałam łzy w oczach . to był mój ukochany zmarźluch .. ;( . nie miałam siły na niego patrzec bo wszystko mi wracało . mimo tego ze to trwało kilka dni nie mogłam pogodzić sie z tym ze to juz koniec . chciałam być z nim tak bardzo szczęśliwa . myślałam ze to bedzie pierwszy chłopak z którym wkoncu mi sie ułozy . jak zawsze dostałam kopa od zycia .. przestałam wierzyc w to ze bede szczęśliwa . dzien w dzien wychodzimy ze sobą na dwór , razem z ekipą . codziennie przebywamy na naszej działce gdzie zawsze pijemy i gadamy ze sobą . zawsze gralismy w butelke . na pytanie , ostatnio ktoś wpadł na pomysł zeby zagrać na zadania . zgodzilismy sie . ja i Martyna wiedziałyśmy ze bedą to zadania specjalnie po to zeby wszystkie wspomnienia nam wróciły . tak sie stało .. Marta , dawaj przeliż sie z patrykiem ..
spojrzałam na patryka , serce zaczeło mi walić .. nie wiedziałąm czy on tego chce . nie wiedziałąm nic . ale wstał do mnie , ja równiez wstałam zaczelismy sie całować .. to było denne 8 sekund ale czułam sie zajebiście . lubiałam jak przy pocałunku łapał mnie za biodra .. po pocałunku usiadłam .. miałam łzy w oczach , ale je powstrzymałam .. zresztą jak zawsze , starałam sie je podwstrzymywać .bo po co mam mu pokazywac jak płacze . choc doskonale wiedział co czuje miał kompletnie wyjebane . ; / bolało mnie to ale musiałam sie zadowolić tym ze jestesmy przyjaciółmi . kiedy widziałam jak Martynie i przemkowi po tym pocałunku coś wróciło i widziałąm ich razem wtulonych w siebie , modliłam sie zeby było tak ze mną i patrykiem . ale myliłam sie poraz kolejny . Ja to mam pecha . nie mogłam patrzec na to jak siedzą wtuleni . ;( cały czas wpatrywałam sie na patryka . on na mnie . myślami mówiłam " brakuje mi ciebie " ..  nagle ktoś dał propozycje dawajcie do sklepu , wstalismy i poszlismy . doszlismy na miejsce , chłopaki poszli do sklepu , zostali ci najlepsi :D . usiedlismy na placyku niedaleko sklepu , nagle rzuciłam tekstem ze chce mi sie siku ,
Martis - mi tez , dawaj .
poszlismy siku , przy okazji pogadałyśmy , zaczełam płakać . martyna wiedziałą co sie dzieje , starała sie mnie pocieszac ,ale bez skutków .. wróciłam zapłakana , martyna poszła do przemka a ja usiadłam gdzieś niedaleko .zaczełam płakać słuchająć smutów . podszedł do mnie Marcin , zaczelismy gadać , on znam dorze patryka , wiedział o dziewczynie z której pisze , zaczoł mnie pocieszać . miałam to gdzieś , ale jego słowa uświadomiły mi pare rzeczy ,
Marcin kocham go ., powiedziałam
wiem , ale Kurwa zrozum ze on cie nie docenia .
miałam wyjebane w słowa innych .., nie chciałam ich wogle słuchać .. troche sie ogarnełam i poszłam do reszty , usiadłam na ławce , zaczełam sie uśmiechać , chociaz wcale nie miałam do tego powodów . nagle Marcin i Patryk musieli isc do domu , patryk wiedział dlaczego płakałam i wogle .. zawsze na pozegnanie przytulalismy sie z wszystkimi , przytuliłam sie z marcinem , ale Patryk sie nie pozegnał .. zdziwiło mnie to no ale wyjebane .. potem zaczeło mi coraz bardziej przechodzić .. z dnia na dzien uswiadamiałam sobie " on i tak ma we mnie wyjebane " ale ciesze sie ze sie przyjaźnimy . zapoznałam sie przez esy z tą jego dziewczyną z którą bajeruje , przez esy i przez tel , uswiadomiłam sobie ze jest wporządku i cieszyłabym sie jakby im wyszło , Kocham Patryka Jak Japierdole i Jeszcze wiecej , ale wiem ze miedzy nami nic nie bedzie , i ciesze sie z tego ze jesteśmy przyjaciółmi , chodz jest mi cięzko ale jakoś trzeba wytrzymać .



BAZIE.

POZORNIE.

To był normalny dzień, jak zawsze. Razem z ekipą siedzieliśmy na działce, jak zawsze coś wypiliśmy. Był tam też on. Nie byłam już z nim w związku, ale nadal nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzić.. Nie mogłam pojąć tego jak oni mogą mi to robić. Nie ogarniałam, po prostu kurwa nie ogarniałam tego jak on może kręcić z moją przyjaciółką. Nie wierzyłam w to, że ona może robić mi takie coś, wiedząc, że kocham go jak pojebana i nie widzę poza nim świata.. Dziwne myśli przechodziły mi przez głowę tego dnia.. Jak zawsze usiadłam dalej od wszystkich i puszczając swoje smutne piosenki, dalej główkowałam nad tym co działo się w ostatnich dniach. Nagle usłyszałam głos przebijający się przez moje myśli.- Ej Martis, grasz z nami? – zaproponował Marcin .
- W co chcecie grać ? – zapytałam.
- No jak to w co ? w butelke . – odpowiedział mi, uśmiechając się dziwnie.
Chwilę po czym zakręcił butelką po wódce którą przed chwilą wypiliśmy.Wypadło na mnie, tak myślałam.
- To co wolisz Martisku, pytanie czy zadanie? – rzucił Marcin.
- dawaj mi zadanie. – odpowiedziałam śmiejąc się.
- specjalnie dla Ciebie, przeliż się z Przemkiem . – powiedział puszczając mi oczko.
Coś jakby we mnie trafiło. Coś jakby nagle trafiło w moje serce, przecież tak bardzo go kochałam, wszyscy o tym wiedzieli. Dlaczego mi to zrobił? Wiedział, że zrobi mi to tylko niepotrzebną nadzieję. Myślałam tak z 10 minut. Nagle usłyszałam.
- Ej, Martis, to jak ?
- Już .. – rzuciłam obojętnie, zbliżając się do Przemka.
Stało się. Zaczęliśmy się całować. W głowie pełno wspomnień, chwil w których mówił mi jak to bardzo mnie kocha, kiedy czule mnie całował w nos, czoło, co tak bardzo zapewniało mi poczucie bezpieczeństwa. Mówiąc przy tym, że jestem tylko jego myszką i nigdy mnie nie zostawi. To wszystko mi wróciło, wróciły każde kłótnie, wszystkie dni spędzone razem. Minęło 20 sekund, nie kończyliśmy pocałunku, chociaż to już powinno się kończyć. Wtedy to przerwałam. Musiałam, nie mogłam tak dalej.
- Co jest Martynko? – zapytał.
- Nie nic. – Odpowiedziałam, słysząc, jak mówi do mnie Martynko, przypomniało mi się jak zawsze tak do mnie mówił. Zakręciły mi się łzy w oczach.
Przestałam grać, nie miałam już siły na to. Położyłam się gdzieś w koncie łóżka nie chcąc psuć zabawy najbliższym przyjaciołom. Puściłam swoje smutne piosenki. Położył się wtedy koło mnie.
- Co ci jest? – zapytał.
- Jeszcze się pytasz? Kocham Cię, strasznie Cię kocham – odpowiedziałam przez łzy.
Przytulił mnie, przecież byliśmy przyjaciółmi.
- Posłuchasz ze mną? – zapytałam.
- Tak, czemu nie. – odpowiedział.
Gdy w końcu weszło na piosenkę, Jula – straciłam zaczęłam śpiewać. Usłyszałam, że on również śpiewa. Pomyślałam wtedy, że to piosenka o nas, o nim i o mnie. Jak i każda, którą słuchałam w tamten dzień.
- Myślisz o tym samym co ja? – zapytał całując mnie.
- Wspominam to co było między nami.. Tak strasznie mi ciężko – wyjąkałam.
Ścisnął mnie z całej siły, po czym zaczął całować.
- Stój! Powiedz mi czemu, czemu to robisz.. Wiesz, że tak strasznie Cię kocham.. To zrobi mi tylko nadzieje.. Jeśli nie robisz tego poważnie, odpuść, proszę Cię, odpuść…
Dalej nie dokończyłam.. Poczułam znów jego delikatne usta, które tak czule mnie całowały. Zamknęłam oczy. Nie chciałam już nic. Prócz tego, żeby ta chwila trwała wiecznie, żeby to wszystko wróciło, żeby kochał mnie jak kiedyś..
- Ej, ej, starczy już tego dobrego. Idziemy do sklepu. – rzucił któryś z przyjaciół.
Wstaliśmy z łóżka, stanęłam przed lustrem, szybko ogarnęłam włosy i wyszliśmy. Przez całą drogę czułam jak na mnie patrzy. Czułam jego wzrok na sobie. Chłopaki poszli do sklepu, on jako jedyny został, dziewczyny poszły usiąść na ławkę, ja usiadłam na stole pink-pongowym. Usiadł obok mnie. Odpaliłam fajkę i spojrzałam mu prosto w oczy, uśmiechnął się.
- Ładnie wyglądasz – powiedział.
- Dziękuje. Miło, że tak uważasz – odpowiedziałam.
Zaciągając się fajką, poczułam jak silne ramiona mnie obejmują, czułam się taka szczęśliwa.
- Wjechały Ci te moje smuty na psyche, co? – zażartowałam śmiejąc się.
- I to jeszcze jak, teraz już wiem co czujesz – odpowiedział.
Nic nie odpowiedziałam. Patrzałam się przed siebie, ściągając kolejno buchy z fajki. Nagle przerwał ciszę.
- Coś mi wróciło.. – powiedział niepewnym głosem.
- Co?! – krzyknęłam .
- Za głośno myślę, Martynko. – odpowiedział.
- Ale, przecież mnie już mnie nie kochałeś.. Jak mogło cokolwiek Ci wrócić. Teraz liczy się Asia, no nie? – zadawałam milion pytań.
Wstał. Widziałam, że gdzieś w tym wszystkim się zagubił, że niczego już nie rozumie. Stanął na przeciw mnie. Złapał mnie za ręce, spojrzał mi prosto w oczy. Kucnął przede mną.
- Wiesz, Martynko… Ja też mam uczucia, uwierz. – rzucił, wstając i odchodząc do wszystkich..
Poleciały mi łzy szczęścia, w oddali zobaczyłam chłopaków wracających ze sklepu. Jak zawsze śmieli się z byle czego. Podeszłam do ławki gdzie siedzieli wszyscy, on też. Zobaczyłam, Martę smutną jak nigdy. Wiem co czuła, przecież jeszcze kilka godzin temu przeżywałam dokładnie to co ona. Wzięłam ją na bok i zaczęłam pocieszać z całych sił, to nic nie dawało. Podeszłam do Marcina, tylko on zawsze potrafił ją pocieszyć. Poszli pogadać. Ja odeszłam, usiadłam na huśtawkę i jak dziecko huśtałam się pod śpiewując najsmutniejsze piosenki. Nagle poczułam jak ktoś mnie zatrzymał. Naprzeciwko siebie zobaczyłam postać dobrze zbudowanego mężczyzny. To był on. Mężczyzna mojego życia. Zbliżając się do mnie, namiętnie mnie pocałował.
- KOCHAM CIĘ – krzyknęłam .
Puścił mi oczko i odszedł. Wstałam z huśtawki, wszyscy poszliśmy już z placu. Musiałam iść do domu, odprowadzili mnie. Pożegnałam się z wszystkimi. Gdy już szłam podbiegł do mnie. Po czym pocałował mnie tak jak kiedyś.
- Napisz jak będziesz w domu, nie zapomnij – powiedział, z troskliwością.



MARTIS.